wtorek, 25 listopada 2014

Mój warsztat...

... jest mały, ale zdecydowanie wystarczający. Myślę, że temat zaproponowany tutaj przez quidam corvus'a w trzeciej odsłonie Figurkowego Karnawału Blogowego (czyli "Warsztat") tak naprawdę nie jest zwykłym: "pokaż co tam masz na biurku". Moim zdaniem ukrywa się pod tym słowem filozofia poznania - pokaż mi swój warsztat a ja powiem Ci kim jesteś :) Widzisz quidam corvus ? - rozgryzłem Cię ;)



Mam ten komfort, że na moje fanaberie posiadam oddzielny kąt w niezagospodarowanym jeszcze pokoju (jeszcze, bo moja mała zołzica jak dorośnie za te dwa trzy lata to pewnie dostanie ten pokój a ja wtedy wyląduję z tymi pudłami, farbkami, chemią ... gdzie ? no gdzie ? aż strach myśleć). Wszystko co mi jest potrzebne do życia znajduje się na, pod i obok biurka na poniższym zdjęciu. 

Lubię porządek (w znaczeniu: ja wiem co gdzie leży, inni nie muszą się orientować) i wbrew pozorom na moim biurku wszystko leży na swoim miejscu, wszystko jest używane i potrzebne - co nie jest potrzebne ląduje na swój czas wygnania w pudłach pod biurkiem (bitsy, narzędzia i chemia). Zwróćcie, proszę, uwagę ,że mam kwiatki.

Gdzie jest Wally ?

W swoim warsztacie posiadam farbki zarówno Citadel'i, Vallejo i Army Paintera, standardowo mnóstwo wszelkiego rodzaju posypek oraz pozostałej chemii modelarskiej (lakiery, suche pigmenty, opóźniacze, zmywacz, gips, masy modelarskie a nawet bejca). Nie ograniczam się do chemii wargamingowo-figurkowej. Znajdzie się tutaj też ta budowlana jak i dla plastyków.

Pracując zawsze kończę projekt nim ruszę z następnym - tak po prostu już mam (taki wewnętrzny porządek). Dlatego na blacie mam zawsze jeden model (ew jakaś drużyna malowana seryjnie) - reszta czeka w kolejce w pudełkach, ew. na dalekim planie, sklejona i spodkładowana. Jako "trzymaczki" figurek używam korka od wina a farbki nakładam na wypraski po tabletkach. To i retardery są dla mnie bardziej wygodne niż używana wcześniej przeze mnie technika mokrej palety.

"Trzymaczka" do figurek i zarazem zajawka mojego kolejnego postu.
Moje palety malarskie (zebrałem ich całe mnóstwo i chyba starczą mi do końca świata).

Czasem przysiądę do mojego biurka na 15 minut dziennie (wieczorem) a czasem siedzę kilka godzin bo zapominam o całym świecie. Zwykłem nie pić nic podczas pracy przy biurku odkąd zamiast w kubełku wody pędzel wypłukałem w herbacie. Tak to oto przedstawia się moje miejsce dumania.

Wspomnę tylko jeszcze, że moje pomalowane figurki są "wystawione" w salonie w gablotce za szybką, ale jako, że gablotkę trudno podciągnąć pod "warsztat", to zdjęć nie ma :)

7 komentarzy:

  1. Dobry patent z tymi tabletkami :-) Chyba ukradne. Bardzo sympatyczny warsztat. Szkoda ze nie dorzuciles fotki gablotki, bom ciekaw.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy wpis. I pokaż zdjęcia gablotki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne storczyki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na palety, ja sam dopiero w zasadzie zaczynam z modelarstwem ale na to bym chyba nie wpadł nigdy. Sam używałem do tej pory płyt CD bo miałem ich sporo więc mogłem sobie pozwolić na ciągłe wymienianie bo szybko się brudziły ale Twój sposób jest genialny w swojej prostocie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a mi się wydawało, że wszyscy tak robią i wcale nie jestem oryginałem ;)

      Usuń
  5. Ja kiedyś znalazłem czekoladę w biedronce. Miała taką plastikową tackę podzieloną na kwadraciki (bo każdy kawałek czekolady był oddzielnie) wiec na paletę idealne :) czekolada była po 2 zł ale niestety była w jakiejś limitowanej edycji już tego dostać nie można... w sumie może to dobrze bo miałem wtedy pretekst do tego żeby pożerać tej czekolady olbrzymie ilości ;)

    OdpowiedzUsuń