wtorek, 20 marca 2018

Malign Portents - Złowieszcze Znaki Czasu Udręki

Nie wątpiłem w to, że z Games Workshop poszedł w dobrym kierunku zostawiając Stary Świat w zapomnieniu i tworząc nowy, nazwany Erą Sigmara (mój dawny artykuł w rok po premierze - Age of Sigmar - dygresja gracza). Nie wątpiłem też, że z czasem lakoniczna historia powstania Wieloświatów po End of Times, poprzez książki fabularne, księgi armijne czy kampanijne, zostanie uzupełniona, dając poczucie ogromu i złożoności świata.
I tak się w stało !
Umówmy się jednak, że gracze (większość?) dla samego "fluffu" kupować niezbyt tanich podręczników i ksiąg nie będzie. Zresztą często opisują one mały wycinek historii nowych czasów, jego ludów i miejsc. Poza lekturą "gazetową" i kilku opowiastkach zawartych w obydwu Generals' Handbook i Skirmish nie czytałem niczego innego. Wobec tego brakowało mi kompleksowego ujęcia dziejów Sigmara, w taniej, fajnej do postawienia na półce, książeczce. No i jakiś czas temu natknąłem się na wzmianki o galopującej premierze kampanii Malign Portents...

Z początku był to dla mnie zwykły marketing, ale (cholercia) zacząłem czytać te krótkie, niepozorne opowiastki o Złowieszczych Znakach na dedykowanej stronie internetowej tego zdarzenia (malignportents.com). Zaczęły się pojawiać od grudnia, publikowane co tydzień i całkiem nieźle poradziły sobie ze zwiększeniem mojego zainteresowania cała akcją. W ten sposób postanowiłem kupić zaledwie 80 stronicową księgę kampanijną Malign Portents i po prostu zobaczyć jak GW to wszystko skonstruował.

Większość treści niniejszej książki to zasady, ale o nich wspomnę na końcu. Zajmijmy się tym co mnie zaskoczyło, a mianowicie pierwszych 30 stronach, które w różny sposób, acz chronologicznie, opisują dzieje świata jaki nastał po świecie-który-był (dokładnie w ten sposób opisywany jest w książce świat Warhammer przed End of Times, jednocześnie łącząc dziejowo te wszystkie okresy, ewidentnie nie odcinając się od tamtych historii).
Na pierwszych stronach tej księgi dowiadujemy w iście silmarilionowskim stylu o początkowej erze w dziejach - Erze Mitów. Poznajemy Sigmara w odmętach nicości, jego drogę do ukształtowania świata, ustanowienia rządów nad nim, o jego równych mu boskich istotach, których zaprosił do współrządzenia (Nagash, Alarielle, Gorkamorka i Grungini) i odwiecznej wojnie z Chaosem.

Z książki dowiadujemy się o istocie, czy też metafizyce 8 Domen na jakie został podzielony świat, oraz czym są i jak działają bramy pozwalające przenieść się z jednej Domeny do pozostałych niczym Gwiezdne Wrota. Kilka światów ma tutaj swoje dokładniejsze opisy (acz nadal lakoniczne) o reszcie nie dowiadujemy się niczego poza ich nazwą i naturą. Dobre i to. Podczas lektury zrozumiemy też czym jest i jak ma się do pozostałych Domena Chaosu i przede wszystkim jak doszło do tego, że nastała Era Chaosu. Potem tempo opisów zwalnia. Wraz z powrotem Sigmara z Azyru i rozpoczęciem tym samym Ery Sigmara, historie są bardziej szczegółowe, dokładniejsze. Poznajemy miasta, wielkie twierdze i wielkie bitwy.

Powoli narracja prowadzi nas już tylko do albo wokół działań Nagasha, jego drodze do władzy,  Czarnej Piramidzie, dalekosiężnych, liczonych w eonach, planach zawładnięcia wpierw światem Shyish (nazwa Domeny Śmierci), a potem do władzy nad wszystkimi pozostałymi Domenami i bogami. I w ten sposób dobijamy do obecnego czasu, w którym rozgrywa się akcja Malign Portents - złowieszczych, opętańczych znaków i omenów jakie nawiedzają mieszkańców wszystkich światów.

Dostajemy zbiór świetnych opowiastek wprowadzających do gry nowe postacie, tak zwanych Heroldów (Harbingers) odgrywających kluczowe role w nadchodzącej wojnie. Poznajemy też dogłębniej świat Shyish i pierwszą wojenną kampanię jaka rusza by walczyć ze Śmiercią.
Siły Order, Destruction czy Chaos - wszystkie te strony widzą w Nagashu zagrożenie, obawy albo szansę. Konflikt nie jest aż tak czarno-biały i prosty jak można by sądzić. Książka w pewien sposób ustawia wszystkie strony na polach wielowymiarowej szachownicy. A partie rozgrywać już będę gracze.

Nie będą ukrywał, że taki sposób opisu historii bardzo mi podpasywał. Krótko i na temat, bez wnikania w szczegóły (od tego mamy książki fabularne i armijne). Wbrew pozorom - 30 stron w formacie A4 to dużo, a biorąc pod uwagę, że pozostałe 40 stron (plus 10 stron zdjęć miniatur) to kampania, nowe zasady i scenariusze budowane w oparciu o te historie to można powiedzieć, że całe Malign Portents to jeden wielki "fluff". O dodatkowych zasadach powiem krótko - są świetne i rozwijają grę. Po więcej na ich temat odsyłam do innych artykułów w sieci, rozbijających tę część książki na czynniki pierwsze.

Mam tylko jedno zastrzeżenie - przy takiej obfitości treści i zasad Games Workshop mógł pokusić się o rozpisanie oddzielnej kampanii typu skirmish choćby na kilka scenariuszy. W Malign Portents dostajemy wprawdzie nową mechanikę do tego typu rozgrywek ale tylko 1 (słownie "jeden") scenariusz na te zasady, nad czym bardzo ubolewam. W Warhammer Age of Sigmar gram już tylko w skirmish, więc możliwe, że tylko mi to nie pasuje ;) 

Słowo na koniec. Sama książka jest bardzo, ale to bardzo dobrze skomponowana i wydana. W twardej oprawie, przepięknie zilustrowana, bijąca mrokiem ze swoich kart. Warto poczytać. Idealna pozycja dla tych co chcą nadać troszkę sensu swoim figurkom na stole. 

8 komentarzy:

  1. Dobrze, że rozbudowują ten świat także fabularnie, ale i tak to nie dla mnie już ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś trzeba czytać, prawda?:-) A świat jest naprawdę intrygujący. Mi podpasował podział na domeny/wymiary. Jest tu sporo miejsca na nową mitologię równie o ile nie bardziej rozbudowaną niz w Starym Świecie.

      Usuń
  2. Zgadzam się w 100%, umrocznienie świata AoS'a i kampania na którą maja wpływ gracze to świetny pomysł, książka jak za swoją cenę jest super, a jedyne co mi się nie podoba to strona internetowa kampanii (nie całych Malign Portents, tylko samej kampanii), jest strasznie chaotyczna i jak ktoś odwiedza ją po raz pierwszy to może zniechęcić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak ktoś w nią gra to musi się orientować :) I faktycznie nie wspomniałem o cenie. Bo 50 czy 60 PLN plus ewentualna przesyłka to naprawdę nic w porównaniu z tym co dostajemy.

      Usuń
  3. Dobrze zapoznać się z recenzją, ale te wszystkie kampanie i dodatki to finansowa studnia bez dna. Cały czas trzeba coś dokupywać, i to niezbyt tanio :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w porównaniu do tego co było kiedyś to taniocha. Generals Handbooki po 60-70 PLN, Skirmish po 30 a Malign Portents 50-60. Do tego z jaką treścią :)

      Usuń
  4. Dobrze że coś się dzieje w temacie. Chyba sobie kupię tą książkę.

    OdpowiedzUsuń