Strony

czwartek, 11 września 2014

Nasze początki figurkowo-bitewne

Nim zaczniecie czytać ten artykuł, proszę zerknijcie wcześniej na wpis Inkuba na jego blogu Wojna w miniaturze. Mój artykuł jest niejako wejściówką na Figurkowy Karnawał Blogowy. Jest to też w sumie fajna okazja do napisania czegoś od siebie. Swój blog traktuję jako prezentację figurek, ale czasem aż się chce coś napisać, więc oto moje wspominki o „moich początkach figurkowo - bitewnych”.




Nie bójcie się. Nie napiszę eseju. Nie będzie o tym jak to w dawnych czasach zacząłem wydawać ciężko „zarobione” kieszonkowe na swoje pierwsze figurki.
Bo tak u mnie nie było.

W świat Warhammera (a potem ogólnie wargamingu) wszedłem stosunkowo niedawno - ot, raptem równo 5 lat temu - w życiu już dorosłym, że tak napiszę. Dlatego moja historia jest inna niż kolegów/koleżanek weteranów i kombatantów z innych blogów, którzy swoje podboje zaczynali lata przed bądź zaraz po upadku socjalizmu w Polsce. Rok 2009 to rok obfitości - przyszedłem na gotowe, miałem w czym wybierać, końcówka lat dwutysięcznych to nie katorga ekonomiczna lat 90., a mając pracę i nie będąc zależnym od rodziców mogłem kupować to co i kiedy chciałem.

Nie znaczy to,  że nie miałem wcześniej kontaktu z tą formą rozrywki. Choć dziwny ze mnie był (i jest człowieczek), bo mając dwóch przyjaciół obcujących z wargamingiem chyba od wczesnych latach 90. to ja wolałem wówczas moje kieszonkowe wydawać na komiksy. I żeby nie było - robię to do dziś.

Mieszkanie Jankesa - 20 lat temu.

Jak przez mgłę pamiętam w Olsztynie sklep z figurkami Games Workshop na starówce (obok restauracji Staromiejska), który otworzył się jakoś wcześnie w latach 90. i zaniedługo zamknął – ktoś z Olsztyniaków to jeszcze pamięta ? – gdyby nie przypomniał mi o tym przyjaciel to wyparłbym z mózgu taką ciekawostkę. Odwiedzałem za to sklep otwarty niewiele później w przemysłowej dzielnicy Olsztyna, na ulicy Lubelskiej. Była to zaledwie kanciapa, pokój w jakimś zapadłym posocjalistycznym gmachu, sklep/hurtownia z figurkami GW i nie tylko. Śliniłem się i śliniłem a i tak kupowałem dalej komiksy. Zdaje się, że tworek ten też szybko padł – w takim miejscu nic nigdy by się nie utrzymało, zwłaszcza coś tak bardzo niszowego jak na tamte czasy. Jeśli - Olsztyniacy - pamiętaliście o sklepie na starówce to czy w ogóle wiedzieliście o tym miejscu na totalnym zadupiu?
Kiedy to wszystko upadło to na długo zapomniałem o figurkach i śliniłem się jedynie czasem do zdjęć w przeróżnych gazetach/magazynach. W sumie to miałem moje komiksy :) Życie toczyło się dalej, zaczęło się studenckie życie, praca i czas mojego ślubu – równo 5 lat temu, we wrześniu. Wówczas to jeden z w/w przyjaciół, już jako mój świadek, wręczył mi niesamowity prezent – pewnie już się domyślacie, że było to coś ze świata figurkowego. No więc był to warhammerowy starter Bitwa o Przełęcz Czaszki. Od tego miejsca każdy zgadnie jak potoczyła się moja historia z figurkami  - inaczej przecież nie tworzyłbym tego wpisu na własnym blogu poświęconym grom bitewnym.

Wesele - 5 lat temu.

Używając analogii - byłem jak ta metalowa kulka rzucona na boczne ścianki lejka. Zawsze byłem obok figurek ale nigdy "w nich". Krążyłem, krążyłem, aż w końcu wpadłem w sam środek. Trochę latek to zajęło.
Tak więc od tego czasu dzielę wolne zasoby pieniężne pomiędzy moje dwie pasje – komiksy i figurki, choć muszę stwierdzić (pochwalić się !), że od miesiąca jest to już dzielenie na trzy: komiks, wargaming oraz NAJWIĘKSZE SZCZĘŚCIE NA ŚWIECIE :) tylko w odwrotnej kolejności :) i co zabawne patrzę bacznie na ręce komukolwiek kto dotyka którejkolwiek z tej trójki ;)

8 komentarzy:

  1. A żona coś dostała, czy to był prezent dla dwojga?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie mogła wybrać sobie armię ;)

      Usuń
    2. Był to prezent dla dwojga :) żonka nawet pomalowała ze mną kilka goblinków z tego zestawu, ale nigdy nie dała się namówić na grę. Zawsze mówi:" Jak mam siedzieć przy stole całą noc jak WY to ja odpadam!" :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. HaHa! Bardzo mi się podoba;))
    Zaraz ja coś poopisuje:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sympatyczna historia i fajne rysunki dla jej zilustrowania :)!

    OdpowiedzUsuń