Strony

niedziela, 20 lipca 2014

Chaos w Starym Świecie

Chaos w Starym Świecie. Niezwykle urodziwa gra planszowa ze świata Warhammer’a. Urodziwa gdyż na jej zestaw składają się oprócz standardowych: planszy, kostek, kart wszelkiego rodzaju – również figurki. Zresztą - dziwnym byłoby aby gra, która klimaty czerpie z bitewniaka, owych figurek nie miała. Tak więc figurki są – w ilości 45, podzielone na 4 fakcje bogów Chaosu : Khorn, Nurgle, Tzeentch i oczywiście Slaanesh. Recenzując jednak te figurki (nie grę) muszę wziąć pod uwagę, że ta planszówka (ta edycja w sumie) została wydana w 2009 roku. Tak więc figurki są, ale .... prezentują one bardzo dobrze wykonane rzemiosło niźli sztukę do jakiej są przyzwyczajeni gracze bitewniaków (piszę to, gdyż jako gra Warhammer’a jakiś poziom figurek może być wymagany). Figurki są tak naprawdę popasami (?) (takie radosne słowotwórstwo – skoro popiersie to od piersi w górę, to jak nazwać figurę powyżej pasa ?), nie mają nóg – są ustawione na cokołach – jak wymyślne figury szachowe. Ci co są obeznani z grą zapewne zauważą, że moje figurki kultystów (czyli tych podstawowych ludzików-wyznawców) są troszkę inne niż te zastane po otwarciu pudełka. Oryginalnie mają jeszcze sztandar chaosu wstawiony pomiędzy tymi postaciami –  i to właśnie te „kijki” sztandarowe były niezbyt sztywne (w sumie wyglądały jak kwiatki zginające się na wietrze), wyglądały naprawdę śmiesznie, więc je usunąłem. Podobny los spotkał głównego demona Khorna, któremu z powodu „plastelinowego” trzonka od topora (po prostu wylewka zastygła w złej pozie) usunąłem go i wstawiłem trzon z jakiegoś bitsa.  Figurki te to naprawdę proste rzeźby, aczkolwiek bardzo poprawne i tym samym idealnie wpasowujące się w klimat planszówki. Wprawdzie każda figurka została odlana z plastiku w kolorze odpowiadającym głównemu kolorowi strony konfliktu (Khorne -czerwony, Nurgle - zielony itp), ale czy uważacie, że mógłbym to tak zostawić  i ich nie pomalować ?:) Zapraszam do galerii tych jakże pogodnych stworków.

środa, 2 lipca 2014

Jajo Mroku

Jajo Mroku aka Jajo Zagłady tudzież Niewykluty Ogr. Historia tego projektu jest tak pokręcona jak helisa mojego mrocznego DNA. W każdym bądź razie za bazę tej figurki posłużyło plastikowe wielkanocne jajo, które błąkało się (turlało) przez jakiś czas po biurkach mojego zespołu w pracy. W końcu nie wytrzymałem – zabrałem je do siebie z zamiarem wykonania operacji wargamingowej. Wypełniłem jajko masą gipsową, wyciąłem otwory na ręce (bitsy od Ogrów z WFB) i twarz (tu już inwencja twórcza z greenstuffem) i gotowe. W sumie nie myślałem, że jajo wyjdzie tak fajnie – miałem lekkie opory by zabrać je z powrotem do pracy zamiast do mojej prywatnej gablotki. Ale cóż – słowo się rzekło. Jajo stało się maskotką i reprezentacją mojego pracowego zespołu i dumnie strzeże nas ode złego.