Figurkowy Karnawał Blogowy ed. XXXII. - Wybrany i Odrzucony
Część pierwsza : Legion
Część pierwsza : Legion
XXXII. FKB to Gervaz i zaproponowany przez niego na jego blogu Bitewniakowe Pogranicza temat: Wybrany i Odrzucony. Co ciekawe, tym razem figurkowy karnawał blogowy będzie miał aż trzy rozdziały: Legion, Wybrany, Odrzucony. W skrócie ? W pierwszym poście umieszczamy zdjęcia wszystkich swoich niepomalowanych/niedokończonych figurek jakie zalegają nam w szafie, szufladach, piwnicy. W drugim wpisie wybieramy z tej kupki jedną figurkę, bierzemy się do roboty i przedstawiamy jej finalny wygląd. Trzeci rozdział to refleksja na temat tej figurki, której z naszej kolekcji na pewno nie połechtamy pędzlem w ciągu najbliższego roku.
Kilka razy wspominałem na blogu przy okazji różnych wpisów, że nie kupuję już figurek i tylko wyczekuję, kiedy w końcu pomaluję wszystko co mam w szafie i wtedy zacznę iść dalej. Przy okazji tego FKB zauważyłem, że tak naprawdę mam w szafie więcej figurek niż się do tego przyznawałem. Po prostu te o których zapomniałem miały iść na oddanie albo sprzedanie a zawieruszyły się gdzieś w pudełkach i się łomocą. I tak wielu na pewno się zdziwi, że mam dosłownie w całym mym domu jedynie tyle niepomalowanych figurek ile widzicie na tym zdjęciu:
Od lewej: 4x Orki do wesołego paćkania dla mojej córki, oddział Górali z Ogniem i Mieczem, 2x metalowe Waywatchers z 1996 roku, jeden Sigmaryta, Piękny Sigvald oraz Slaughterpriest z White Dwarfa. Tak wygląda moja półeczka WiPowska. Zazwyczaj jest na niej kilkanaście spodkładowanych figurek czekających na swoją kolej ale obecnie jedynie Sigvald jest w czarnej farbie, i to już od kilku miesięcy. Przed zdjęciem nawet go odkurzyłem (sic!). Ostatnie tygodnie to prace z balsą i robienie makiet zarówno do Wolsunga jak i Infinity - najbardziej na prawo widzicie sklejony już parterowy budynek. Reszta pomalowanych albo oczekujących na to elementów terenu jest na innej mojej szafie - do zobaczenia wkrótce na tym blogu.
W drugiej części przedstawię figurkę, którą wybrałem, choć wybór jest raczej oczywisty ;)
Kilka razy wspominałem na blogu przy okazji różnych wpisów, że nie kupuję już figurek i tylko wyczekuję, kiedy w końcu pomaluję wszystko co mam w szafie i wtedy zacznę iść dalej. Przy okazji tego FKB zauważyłem, że tak naprawdę mam w szafie więcej figurek niż się do tego przyznawałem. Po prostu te o których zapomniałem miały iść na oddanie albo sprzedanie a zawieruszyły się gdzieś w pudełkach i się łomocą. I tak wielu na pewno się zdziwi, że mam dosłownie w całym mym domu jedynie tyle niepomalowanych figurek ile widzicie na tym zdjęciu:
Od lewej: 4x Orki do wesołego paćkania dla mojej córki, oddział Górali z Ogniem i Mieczem, 2x metalowe Waywatchers z 1996 roku, jeden Sigmaryta, Piękny Sigvald oraz Slaughterpriest z White Dwarfa. Tak wygląda moja półeczka WiPowska. Zazwyczaj jest na niej kilkanaście spodkładowanych figurek czekających na swoją kolej ale obecnie jedynie Sigvald jest w czarnej farbie, i to już od kilku miesięcy. Przed zdjęciem nawet go odkurzyłem (sic!). Ostatnie tygodnie to prace z balsą i robienie makiet zarówno do Wolsunga jak i Infinity - najbardziej na prawo widzicie sklejony już parterowy budynek. Reszta pomalowanych albo oczekujących na to elementów terenu jest na innej mojej szafie - do zobaczenia wkrótce na tym blogu.
W drugiej części przedstawię figurkę, którą wybrałem, choć wybór jest raczej oczywisty ;)
Chciałbym jeszcze raz przeczytać po raz pierwszy Watchmen'ów... Nie spodziewałem się aż takiej małej kolekcji w tym temacie.
OdpowiedzUsuńMożna powiedzieć, że od jakiegoś czasu racjonalnie podchodziłem do zakupów;-)
UsuńKlekcja niepomalowanych modeli ,hmm...sam wiesz najlepiej ;-) Kolekcja komiksów - bardzo zacne tytuły. I podpisuję się pod tym co napisał gervaz. Andreas, Y, V - miodzik
OdpowiedzUsuńNo Legionem nazwać tego nie mogę ;-)
UsuńOh, Waywatchers! mój ulubiony oddział i właśnie te 5ed modele!
OdpowiedzUsuńA ja malując jednego z nich (bo trzy mam) strasznie się męczyłem...
UsuńJestem szczerze zszokowany ilością niepomalowanych modeli :)
OdpowiedzUsuńNo ja czekam na wpisy ludzi, którzy mają podobno całe setki nietkniętych modeli. Leniuchy;-)
UsuńNo ja się zrealizowałem :)
UsuńZ jednej strony Ci zazdroszczę - duża kolekcja to jednak zajmuje sporo miejsca i jest czasem pewnym "obciążeniem psychicznym" (o matko, czy ja w ogóle mam szanse to pomalować ?). Mając kilka figurek możesz każdą cyzelować, bo nie myślisz o tym jak długa kolejka czeka i że nie ma na to czasu :) Z drugiej strony uwielbiam swoje krasnoludy i sprawia mi przyjemność proces powolnego "wyławiania" ich z odmętów internetu - dwa dziś, za pół roku trzy następne.
Dokładnie tak mam, jak miałem kilkadziesiąt figurek to rozpoczęcie pracy nad nimi było trudne. Przy małej ilości jakoś lepiej to idzie;-)
UsuńUważam to za sukces :) Posiadanie tak małej ilości figurek, sam niestety nie potrafię się czasami powstrzymać i kupuję...
OdpowiedzUsuńCzasem warto mieć drugie hobby (jak te moje komiksy w tle), wtedy zamiast kolejnych figurek, których nie tkniemy przez następny rok, możemy kupić sobie coś innego i nadal mieć satysfakcję posiadania. Wspomnę, że z tych widocznych tutaj komiksów 8 jeszcze nie przeczytałem z czego 5 jest nadal w folii ;-)
UsuńWoW! Jestem w ciężkim szoku :-)
OdpowiedzUsuńZobaczę przy Twoim wpisie czy ja doznam tego samego:-)
UsuńEeeee... nie wierzę. To nie może być prawdą.
OdpowiedzUsuńJa gdybym zaczął dzisiaj sklejać i wyciągać swoje modele to do końca miesiąca bym się nie wygrzebał.
Trochę zazdroszczę. Ale tylko odrobinkę. Braku ciśnienia i luzu.
I dlatego w końcu zabrałem się za makiety !:-)
UsuńTrudno mi uwierzyć, że można tak zredukować szufladę wstydu. Brawo!
OdpowiedzUsuń