wtorek, 23 grudnia 2014

Motywacja

I wbijam się w Figurkowy Karnawał Blogowy na ostatnią chwilę, kiedy widzę, że temat przewodni - MOTYWACJA, zaproponowany przez Maniexa na jego blogu Maniexite - został przerobiony wzdłuż i wszerz przez rzeszę figurkowców. Trudno napisać coś, co by po części nie pokrywało się z wcześniejszymi wpisami, bo pod wieloma bym się podpisał wszystkimi moimi kończynami. (Ostatnie zdanie jakoś często pada w komentarzach nt motywacji :)


Do tematu podejdę więc z innej strony (bo jestem 'oryginalny'... albo 'dziwny' - sam nie wiem).

FILOZOFIA:

Otóż, widzicie, ja nie potrzebuję motywacji by malować. Akurat malowanie sprawia mi przyjemność i do tego nie potrzebuję mentalnego kopniaka. A kiedy ta "miłość" minie to nie będę szukał motywacji do czegoś czego już nie kocham.  Dlatego uważam, że motywacji szuka się tylko dla czynności, których robić nie za bardzo chcemy a musimy - ot, takie filozoficzno-logiczne podejście "made in Kings' Crypt"... Czyż nie mam racji ?

PRACA:

Ja potrzebuję motywacji aby robić coś lepiej, ładniej, szybciej. Dlatego jeśli chodzi o te hobby to u mnie Inspiracja = Motywacja. Jak widzę super zdjęcia super figurek malowane przez chyba kosmitów jakichś a nie przez ludzi, to ja chcę wziąć mój kolejny model i pomalować go jeszcze staranniej niż poprzedni. Gdybym tylko nie widział jak bardzo moje techniki malowania są "przeciętne" to nic nie zmotywowałoby mnie, aby na figurkę nakładać więcej niż dwa, trzy kolory. Kiedy widzę prezentacje systemów, battleraporty, zdjęcia pokazowe, gdzie każdy szczegół stołu (drzewa budynki, rzeki, góry) jest dopracowany a figurki pomalowane to ja widzę tam PRZYGODĘ, a nie tylko rozrywkę. I jeśli chcę to samo osiągnąć u siebie to muszę się wziąć do staranniejszej roboty. Nic tak mnie nie motywuje jak wizja skończonej figurki/projektu, tego jak będzie wyglądać i się prezentować.

OWOCE :

A wyglądać i prezentować się ma też dla innych oczu - nie tylko tych moich. Jak już wcześniej pisałem: jak ktoś nie widzi Twoich figurek to one nie istnieją. Stąd mój blog, jest i moja witryna z figurkami dla odwiedzających mój przybytek, bo cieszenie się z pracy, którą tylko ty widzisz podchodzi pod samogwałt, a ja jednak wolę towarzystwo wzajemnej mastu.... ekh, wzajemnej apoteozy, która potrafi docenić, skrytykować, zainspirować oraz zmotywować. Dlatego moją motywacją są też Wasze oczy.

EPILOG:

Koniec. Pamiętajcie - potrzebuję Waszych oczu ! ;)

4 komentarze:

  1. Dzięki za wpis! Czytając co ludziska mają do powiedzenia w tej edycji chyba mi się pojawia pewien pattern. Z ludkami jest jak z malżeństwem. Przez pierwsze n lat w hobby dodatkowa motywacja jest zupełnie zbędna. Po dłuższym czasie przychodzi pewien kryzys i wtedy każdy zaczyna kombinować jak sobie z nim poradzić po to, żeby nie porzucać swojego ukochanego hobby. Z czysto naukowej ciekawości - czy mogę zadać pytanie od ilu lat siedzisz w hobby? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W hobby od 5 lat, żonaty jestem dokładnie taki sam czas ... kurczę, mówisz, że mi przejdzie ? ;)

      Usuń
    2. Hehe, nie, jeśli będziesz szukać motywacji! ;-)

      Usuń
    3. EDIT: W sumie, to w ramach wpisu motywacyjnego mogłeś dać linki do swojego pomalowanego Skullpasa. Zmotywowałbyś tym (albo ewentualnie zdemotywował) 99.9% blogosfery ;-)

      Usuń